Szczoteczka soniczna - Philips Sonicare EasyClean


"Szczotka, pasta, kubek, ciepła woda, tak się zaczyna wielka przygoda ...". Tak tak, dziś o jednej z najważniejszych czynności wykonywanej nawet kilka razy dziennie przez każdego z nas, bo nie znam osoby, która nie myłaby zębów chociaż 2 razy dziennie. Niby taka prozaiczna czynność, a jak istotna dla naszego zdrowia. Dziś chciałam napisać nie tyle o samym myciu i jakie ono jest ważne, co o tym czym warto to robić. Ja do tej pory jako tradycjonalistka nie wyobrażałam sobie mycia zębów inną szczoteczką, niż te ogólnodostępne w każdym markecie czy drogerii. Wychodziłam z założenia, że nie muszę wydawać mnóstwa pieniędzy, żeby zadbać o moją jamę ustną. Od dłuższego czasu mój małżonek namawiał mnie na zakup szczoteczki elektrycznej, z której on korzystał i był bardzo zadowolony, ja twardo obstawiałam przy swoim i pozostawałam przy tradycji. W zeszłym roku, A. postanowił przejść na kolejny etap przygody z myciem zębów i zaczął się rozglądać za jeszcze nowszymi modelami szczoteczek do zębów. Ja tylko stukałam się w czoło, że nie ma na co wydawać kasy, jakby nie miał innych ważniejszych wydatków na głowie. On jak to on, drobnymi kroczkami, lecz konsekwentnie podążał do swojego celu. 



Takim oto sposobem pod choinką obydwoje znaleźliśmy dwa nowiutkie modele "Philips Sonicare EasyClean". Jak zobaczyłam, czym "Mikołaj" obdarował mnie w tym roku, od razu przeszła przez moją głowę myśl "no i musiał postawić na swoim", ale cóż jak już mam to cudo, na które zostały wydane nie małe pieniądze to trzeba z niego korzystać. Nie powiem, nie była to miłość od pierwszego użycia, nie od razu przypadły mi do gustu drgania, które emituje szczoteczka soniczna podczas jej użytkowania. Jednak z biegiem dni, coraz bardziej się do niej przyzwyczajałam i dziś ... nie wyobrażam sobie, żebym miała jej nie mieć. W tym miejscu muszę zwrócić "humor" mojemu mężusiowi, tak tak, to nie żart, miał rację, taka szczoteczka to świetny nabytek i teraz tylko zastanawiam się jak ja mogłam funkcjonować wcześniej bez niej. 



Kształtem przypomina normalną szczoteczkę, nie tak jak elektryczne, które mają małą rotacyjną główkę. Mierzy mi czas jak długo mam szczotkować zęby, dzięki funkcji "smartime" i co fajne, również sygnalizuje kiedy przejść do mycia kolejnej ćwiartki szczęki, to za sprawą funkcji "quadpacer".  Nasze szczoteczki dysponują tylko jednym trybem pracy - Clean, który jest najbardziej podstawowym znanym w szczoteczkach sonicznych firmy Philips. Mi, tej sceptyczne która tak naprawdę nie do końca była przekonana do zakupu takich szczoteczek, póki co odpowiada posiadanie tylko jednego trybu pracy, wiadomo apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc kto wie, czy za jakiś czas nie zmienimy naszych stosunkowo nowych nabytków, na lepszy model. Philips przygotował dla swoich klientów szeroką gamę produktów w kolekcji Sonicare, o których można poczytać na specjalnie jej poświęconej stronie. Ja od siebie mogę dodać jedynie tyle. Kto nie spróbuje, ten niech żałuje. Po 3 miesiącach użytkowania moje ząbki stały się bielsze i gładsze niż po stosowaniu tradycyjnych szczoteczek. Nie powiem, że już nigdy nie użyję tradycyjnej szczoteczki, bo soniczna nie zmieści się do mojej mini kosmetyczki wyjazdowej, do której mieści się fajna składana turystyczna szczoteczka tradycyjna. Jednak w domu Philips Sonicare jest na pierwszym miejscu.
Share on Google Plus

About Pogodnieprzezzycie

Jesteśmy pozytywnie zakręconą rodzinką pogodnie kroczącą przez życie. Blog opisuje nasze perypetie, młodego małżeństwa jako świeżo upieczonych rodziców małego chłopczyka. J.A.K. to właśnie my, to zbitka naszych inicjałów, ale także słowo które jest kluczem, dlatego można tu znaleźć sugestie wynikające z codziennie zdobywanych doświadczeń oraz opinie na wszelakie tematy. Jednak przede wszystkim jest to miejsce gdzie chętni mogą poznać bliżej pogodną rodzinkę i nasze codzienne życie.
    Blogger Comment
    Facebook Comment

1 komentarze :