Długi weekend z happy endem


Długi weekend już za nami. Pogoda dopisała, więc każdy dzień spędziliśmy poza domem na łonie natury. Jednak wszystko co dobre szybko się kończy i również te fajne dni odeszły w niepamięć. A że lubimy zakończenia z Happy Endem na zwieńczenie tak udanego weekendu postanowiliśmy wybrać się na lody.


Miejsce które wybraliśmy na kulinarnej mapie Szczecina jest już od jakiegoś czasu, ale jakoś do tej pory było nam do niego nie po drodze. Odwiedziny u rodziców sprzyjają wypadom w takie miejsca, bo w słowniku mojego taty nie ma zwrotu "nie po drodze". Zapakowaliśmy z rodzicami małego do autka i wyruszyliśmy w kierunku lodziarni. Fabryka Lodów jest bardzo urokliwa, każdy znajdzie w niej kącik dla siebie, czy w stylu francuskiej kawiarenki, skandynawskiego loftu, a może trochę industrialnie. My zdecydowaliśmy się usiąść na dworze w promieniach słońca, które akurat padały na drewniane skrzynie odziane drelichowymi poduszkami stojące przy równie oryginalnych stolikach. Ale wróćmy do głównych bohaterów wizyty, czyli lodów, które w tym miejscu zmieniają się jak w kalejdoskopie. Co prawda wyboru dużego nie ma, ale tutaj akurat nie liczy się ilość tylko jakość i smak. Lodziarnia ta słynie z często zmienianych, jednak bardzo oryginalnych w smaku lodów. Przy każdej kolejnej wizycie można poznawać nowe, dotąd nieznane, chociaż zwolennicy tradycji też znajdą tu coś dla siebie. Ja postawiłam na połączenie czegoś nowego z tradycyjnym, takim sposobem w moim kubeczku powstała kompozycja białego kinder bueno, oreo i sorbetu truskawkowego. Ten ostatni wybór był dokonany z myślą o małym, żeby i on mógł liznąć choć trochę próbując nowy dla niego smak, jednak mój chytry plan spalił na panewce, bo moje dziecię całą wizytę w lodziarni przespało, nawet nie wie, że w niej był. Wracając do meritum, lody były wyśmienite, wprost rozpływały się w ustach, smaki wyraziste i co najważniejsze są w 100% naturalne. Już nie mogę doczekać się kolejnej wizyty, na którą zabiorę znanego miłośnika sorbetów, czyli mojego mężulka. Wtedy też postaram się zrobić więcej zdjęć, żeby dokładniej pokazać ten uroczy zakątek.

Po chwili rozpusty, przyszła pora na zgubienie kalorii, które zyskaliśmy dzięki tym cudnym słodkościom. W tym celu wybraliśmy się na spacer na jeszcze spokojne Wały Chrobrego. Dlaczego piszę "jeszcze", bo już za parę dni właśnie tutaj odbędzie się zlot przepięknych żaglowców, na który oczywiście wybieramy się i nie omieszkam o tym napisać. 
Share on Google Plus

About Pogodnieprzezzycie

Jesteśmy pozytywnie zakręconą rodzinką pogodnie kroczącą przez życie. Blog opisuje nasze perypetie, młodego małżeństwa jako świeżo upieczonych rodziców małego chłopczyka. J.A.K. to właśnie my, to zbitka naszych inicjałów, ale także słowo które jest kluczem, dlatego można tu znaleźć sugestie wynikające z codziennie zdobywanych doświadczeń oraz opinie na wszelakie tematy. Jednak przede wszystkim jest to miejsce gdzie chętni mogą poznać bliżej pogodną rodzinkę i nasze codzienne życie.
    Blogger Comment
    Facebook Comment

1 komentarze :