Kolory Maroka




Zniknęłam na jakiś czas. Tym razem wciągnęła mnie moja druga pasja, którą są podróże. Mogę odhaczyć kolejny punkt na mojej liście zakątków świata, które chcę odwiedzić. Tym razem było nim Maroko.

Poznawanie tej części świata zaczęłam od Marakeszu. Jest to miasto najczęściej odwiedzane przez turystów. Z samego rana wybrałam się do ogrodów Majerelle, których bramy przekraczałam z zaciekawieniem, z resztą myślę, że chyba każda osoba interesująca się modą ma takie same wrażenia. Dlaczego? Ogród ten niegdyś należał do samego Yves Saint Laurent. Właśnie tam znajduje się jego memorial i jak głoszą plotki ponoć tam też zostały rozsypane jego prochy. Zaułki, altany, fontanny, różnorodna roślinność sprowadzana z wszystkich kontynentów i dominujący najmodniejszy w tym sezonie cobalt sprawiały, że oczarowało mnie to klimatyczne miejsce. Miło było przechadzać się alejkami tego ogrodu mając wizję, że jeszcze nie tak dawno te same trasy przemierzał ten znany guru mody. 






Po spacerze wśród zieleni udałam się do kolejnego ciekawego miejsca, a mianowicie Medresa Alego Ben Jusufa, które urzekło mnie przepięknym dziedzińcem. Jest to dawna siedziba największej szkoły koranicznej w Maroku, która powstała w XIV wieku. Ponieważ słowa koranu są istotą tego miejsca to właśnie one zdobią ściany tej jednej z najpiękniejszych budowli islamu, stanowiąc jej główny motyw artystyczny i dekoracyjny.








 Uwieńczeniem spaceru był lunch w restauracji z której rozpościerał się widok na dachy Marakeszu.



Wieczorem znów wybrałam się na souk gdzie liczyłam na słynny "spektakl magii", który odbywa się na głównym placu targu. Niestety nie było mi dane poczuć tej atmosfery. Plac był pusty, nie było na nim słynnych zaklinaczy węży, ani kobr. Ale nic straconego, do hotelu wróciłam z paroma drobiazgami, które kupiłam na tamtejszych straganach.

Po odwiedzinach w Marakeszu wróciłam do Agadiru, w drodze powrotnej zatrzymałam się w uroczym miasteczku portowym Essaouira. Jest to bardzo klimatyczna twierdza znajdująca się nad Atlantykiem. Przemierzając wąskie uliczki tego miasteczka można podziwiać jego architekturę oraz asortyment tamtejszych sklepików.











Cały kolejnego dzień upłynął mi na wycieczce po oazach gór Atlas. Tym razem przemieszczałam się Jeep'em po krętych drogach tego masywu górskiego, momentami bardzo ekstremalnych.  Na całej trasie miałam okazje podziwiać przepiękne oazy i głębokie doliny. Punktem kulminacyjnym całej eskapady była wizyta w miasteczku Imouzzer słynącym z zapierających dech w piersiach wodospadów.







Tygodniowy pobyt w Maroku napełnił mnie kolorami, widokami, zapachem przypraw, ciepłem i wspaniałymi wspomnieniami. 

Pictures by Me & Friend
Share on Google Plus

About Pogodnieprzezzycie

Jesteśmy pozytywnie zakręconą rodzinką pogodnie kroczącą przez życie. Blog opisuje nasze perypetie, młodego małżeństwa jako świeżo upieczonych rodziców małego chłopczyka. J.A.K. to właśnie my, to zbitka naszych inicjałów, ale także słowo które jest kluczem, dlatego można tu znaleźć sugestie wynikające z codziennie zdobywanych doświadczeń oraz opinie na wszelakie tematy. Jednak przede wszystkim jest to miejsce gdzie chętni mogą poznać bliżej pogodną rodzinkę i nasze codzienne życie.
    Blogger Comment
    Facebook Comment

0 komentarze :

Prześlij komentarz